Chłopak poruszał się po wiosce w konkretnym celu. Zdążał do gabinetu Mizukage, aczkolwiek musiał zanieść tam oficjalne pismo od Hokage. Był mile zaskoczony, gdy budynek, w którym najprawdopodobniej była siedziba przywódcy Kiri Gakure, nie różnił się znacznie od tego w Konosze. Był najprawdopodobniej trzy piętrowy, na każdym piętrze był długi balkon. Shinobi nie wahał się dłużej, tylko wszedł do środka.
   Pierwszą rzeczą którą zobaczył po wejściu był długi korytarz. Rozejrzał się jednak, po czym zobaczył po swojej prawicy schody. Szerokie i wygodne. Na ścianie zaś wisiał znak, informujący że gabinet Mizukage mieści się na trzecim piętrze, na końcu korytarza. Wzruszył ramionami. W końcu musiał tam iść. Ruszył po schodach, a mijający go ludzi przyglądali mu się z zainteresowaniem. Był w końcu młody, a już sam dotarł do tego miejsca. Widać z miejsca, że jest bardzo utalentowany. Gdy ruszył korytarzem, po prawej i lewej stronie widział przez otwarte drzwi wiele postaci, które, za swoimi biurkami, wypełniały raporty i inne papiery.
   Stanął przed drzwiami do gabinetu, po czym zapukał. Odpowiedział mu dość stanowczy głos, nakazujący mu wejść. Otworzył więc je, po czym wszedł do środka. Rozejrzał się. Typowe, koliste wnętrze. Była tutaj jedna szafa, po brzegi wypełniona papierami, biurko i fotel, na którym siedział Kage. Teraz jednak musiał wyjawić co go tutaj sprowadza... przecież w końcu musiał...